środa, 14 października 2015

22 godziny – Ostatnia doba

Otwieram oczy wiedząc, że już nie zasnę, jednak nie to zaprząta moje myśli. Obudził mnie jakiś huk. Szybko sięgam pod poduszkę i chowam za paskiem spodni mały pistolet, który kiedyś dostałam od brata. Wstaję powoli z materaca i cicho przemykam pod ścianą w stronę dochodzących dźwięków.
Drzwi do pokoju Adriana są uchylone, więc dyskretnie zaglądam do środka, jednak nie widzę nic poza plecami paru mężczyzn. Widząc, że nie jestem zagrożona, chowam broń i cicho chrząkając, wchodzę do środka. Spojrzenia wszystkich momentalnie spoczywają na mnie. Widzę jak Adrian niezadowolony nagłym zainteresowaniem, przygryza wargę, jednak nie zatrzymuję na nim długo swojego spojrzenia, bo ktoś inny przyciągnął moją uwagę. Na środku pokoju pomiędzy znajomymi Adriana stała ostatnia osoba, jaką spodziewałam się tutaj zobaczyć.
Chłopak zrobił dwa kroki w moją stronę sprawiając, że mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Od naszego ostatniego spotkania zdecydowanie przybrał trochę mięśni, które ciasno opinał czarny podkoszulek. Przełknęłam nerwowo ślinę i zakładając na twarz maskę, spojrzałam hardo w jego oczy, udając że jego obecność nie działa na mnie tak jak kiedyś.
– Judasz – wypaliłam bez zastanowienia i ze złośliwym uśmiechem, powiedziałam: – Przepraszam, ale Jakub, Judasz, to takie podobne imiona.
– Mia – wyszeptał zachrypnięty, wywołując dreszcze na moim ciele.
– Nie powinno cię tu być – mówię zdecydowanie i spokojnie, chociaż w środku cała płonę.
Kuba opiera się wyzywająco o framugę i opuszcza lekko głowę, żeby móc mi się lepiej przyjrzeć. Stoję tam z zaciśniętymi pięściami i odliczam do dziesięciu, podczas gdy on najzwyczajniej w świecie lustruje mnie wzrokiem.
– Jestem tu dla ciebie, skarbie.
– W takim razie zacznij się pakować, biegun północny na ciebie czeka.
Nie zdążył mi się odgryźć, bo naszą małą pyskówkę przerwał zirytowany Adrian.
– Jakub pomoże nam uratować twojego brata, ale o tym możemy porozmawiać rano – wskazał na mnie oskarżycielsko palcem i powiedział: – Teraz powinnaś już spać, więc zrób to, bo w innym wypadku nie pójdziesz z nami na akcję. Nikt tutaj nie ma zamiaru holować za sobą niewyspanej małolaty.
Dobrze wiedziałam, kiedy się wycofać, więc skinęłam potulnie głową i poszłam w stronę mojego materaca, po drodze jednak nie mogłam się oprzeć i ukradkiem wbiłam łokieć w żebra Jakuba. Jedyną reakcją chłopaka był cichy jęk i śmiech, który nie należał do tych wesołych. Pan wspaniały najzwyczajniej w świecie, kpił sobie ze mnie.
Pełna gniewu, którego nie mogłam z siebie wyrzucić, zamiast na materacu usiadłam na parapecie i stukając paznokciami o szybę, zaczęłam wspominać jak to wszystko się zaczęło.
Jakub był jednym z bliższych przyjaciół mojego brata i tak się złożyło, że w pewnym momencie naszej znajomości, zaczął być dla mnie kimś więcej niż upierdliwym znajomym.
Zakochałam się w nim.
Wszystko wydawało mi się wspaniałe. Spędzaliśmy ze sobą każdą możliwą chwilę i co ważniejsze nie był to przesłodzony związek, każde z nas miało swoje zdanie i zaciekle walczyło o to, żeby przekonać do niego drugą połówkę.

– Co zamierzasz dzisiaj robić, psuju? – zapytał wypalając papierosa do końca.
Założyłam sobie kołdrę na głowę i udawałam, że go nie słyszę. Naprawdę miałam gdzieś to, że bez potrzeby zawsze wstawał punkt szósta, to było nieludzkie.
– Pomyślałem, że mogłabyś zrobić sobie wolne od tego wszystkiego – ostatnie słowa wypluł niemalże z odrazą.
Nie od dziś wiedziałam, co myślał o moim zaangażowaniu w kradzieże, tutaj akurat miał identyczne zdanie, co mój kochany braciszek. Właściwie to jedyna różnica w ich postawach polegała na tym, że mój brat był hipokrytą, bo też okradał ludzi, natomiast Kuba to już inna historia, czasami pomagał w akcjach Markowi i Adrianowi, jednak wolał się w to wszystko nie angażować.
Podniosłam kawałek kołdry do góry i zobaczyłam jak Kuba siada na łóżku tyłem do mnie. Jego mięśnie się naprężają, a ja jestem aż nazbyt świadoma, że wyczuł mój wzrok. Od razu się odwrócił i z uśmiechem na ustach, powiedział:
– Ładnie to tak podglądać? Niedobra Mia.
Przewróciłam oczami i rzuciłam w niego komórką, którą trzymałam pod poduszką. Nie zdziwiło mnie, gdy złapał ją jedną ręką nawet bez mrugnięcia okiem, po prostu już taki był, cholernie idealny.
– Mówisz to tak, jakbym wcześniej nie widziała cię nago.
Rzucił się na łóżko i leżąc już przede mną na brzuchu, uśmiechnął się zniewalająco i chwycił mój podbródek, przybliżając go do siebie.
– Kocham cię, Mia – wyszeptał w moje usta, na których chwilę później złożył delikatny pocałunek.
Lekko oszołomiona przez następne piętnaście minut wpatrywałam się w ścianę, nie ruszając się nawet o milimetr. Dopiero, gdy otrząsnęłam się z odrętwienia, wstałam i owinięta pościelą wyszłam na balkon. Kuby już nie było w mieszkaniu, a ja wciąż myślałam o słowach, które do mnie powiedział. Nigdy wcześniej nie usłyszałam od niego, że mu na mnie zależy.
Oparłam się o żelazną poręcz i zakryłam dłonią oczy. Nienawidziłam tracić kontroli, a on po raz kolejny doprowadza mnie na skraj zdrowia psychicznego.
Huk, jaki rozległ się po cichych ulicach, przerwał moje refleksje. Mój wzrok od razu się wyostrzył i szybko rozejrzałam się za sprawcą zamieszania.
To była strzelanina, która zmieniła wszystko i to nie dlatego, że ktoś został ranny. Wyraźnie widziałam, jak po tym całym zamieszaniu Jakub przyszpila winnego do maski samochodu i skuwa go kajdankami. Wyczuwając moje spojrzenie, chłopak odwrócił się i popatrzył w stronę swojego mieszkania i na mnie, stojącą na balkonie jak ostatnia idiotka w samym prześcieradle. Zanim jednak wbiegłam do mieszkania zauważyłam lśniącą we wschodzącym słońcu odznakę przypiętą do jego spodni.
Moje serce w tamtym momencie stało się zimne jak lód i twarde niczym diament. Szybko się ubrałam i wybiegłam z mieszkania, a w głowie słyszałam tylko jedną myśl, która była jednocześnie pragnieniem:
– Nie chcę już nigdy patrzeć na tego zdrajcę.

A


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X